Nie tak dawno próbowałem zrobić reklamację zepsutych butów treningowych i oczywiście otrzymuję odmowę reklamacji – brzmiącą a’la NIE BO NIE. No nic dziwnego, klient wielu zachodnich marek w PL zwykle traktowany po dziadowsku.
Zabieram się więc do argumentów nie do odrzucenia. Piszę maila do centrali w PL.
Nazywam się R.W. i opisuję właśnie sprawę mojej reklamacji na blogu (XX tys. wyświetleń miesięcznie). Moja reklamacja butów została odrzucona ( … )
W moich artykułach i przygotowaniu materiału dla Czytelników chciałbym opierać się na faktach (…) Czy informacje o przebiegu reklamacji pojawiające się na mojej stronie mam wysyłać na Pani mail, czy także do centrali zagranicznej (doskonale znam angielski – nie będzie trzeba tłumacza).
Następuje odpowiedź:
W odpowiedzi na Pana maila z dnia XX.XX.XXXX wyjaśniam, co następuje:
Sklep rozpatrzył zgłoszoną przez Pana reklamację w ustawowym terminie (…) Jednakże w związku z tym, że na tę chwilę sprawa jest dla nas zakończona, nie ma podstaw do tego, abyśmy (…)
Postanowiliśmy jednak w drodze wyjątku przychylić się do Pana prośby i sprowadzić Pana buty do centrali ze sklepu. Ostateczna decyzja w sprawie Pana reklamacji zapadnie do końca przyszłego tygodnia(…)
W końcu przychodzi wiadomość:
….informujemy, że (…) po zapoznaniu się (…) oraz oględzinach (…) uznaliśmy Pańską Reklamację za zasadną i na wskazany rachunek bankowy zwrócimy pieniądze….
Miejsca (…) to miejsca usunięte z oryginalnej korespondencji z powodów prawnych. Firma oddała pieniądze, więc nie widzę powodu do ujawniania szczegółów dot. marki.
Wow! Nie chcę się wierzyć. Sama muszę założyć podobny blog 😀
Gratuluję pozytywnie rozwiązanej sprawy! Szkoda tylko, że firmy odrzucają tak często reklamacje (nie licząc się z konsekwencją, że takie potraktowanie klienta równa się jego utracie, oraz często negatywnej reklamie, którą ten klient później stworzy dla danej firmy), a „zwykły” Kowalski nie ma siły i chęci, by walczyć o swoje.
dziękuję, wiesz – z jednej strony mam satysfakcję, że blog tematyczny pomógł…
z drugiej złość, że musiałem użyć tego argumentu, bo…
Kurcze…To gdy ja będę miec problem z reklamacją piszę do Ciebie wpis gościnny 😉